Wyprawa na Lofoty

(07.07  - 22.07.2010 r.)

Po kilku wędkarskich wyprawach do Skandynawii z kolegami, postanowiłem coś zmienić w organizacji wyjazdów. Całodniowe uganianie się za rybami po morzach i jeziorach naszych północnych sąsiadów nie pozwalało nigdy zbyt wiele czasu poświęcić drugiej pasji - turystyce. A ponieważ tę pasję uprawiam zawsze z żoną, zaplanowałem dwuosobowy wyjazd, na którym priorytetem nie było wędkarstwo tylko zwiedzanie. Na miejsce docelowe wybrałem "perłę" Norwegii - LOFOTY. Pieczołowicie zaplanowałem każdy dzień podróży, znalazłem mały i tani domek z łódką położony nad samą wodą, zarezerwowałem noclegi po drodze i prom do Nynashamn. Podróż podzieliłem na dość krótkie odcinki (najdłuższy miał 650 km), tak by się nie forsować i mieć czas na zobaczenie po drodze wszystkiego co było godne uwagi.

Po przepłynięciu Bałtyku promem Polferries, ruszyliśmy na północ przez Sztokholm drogą E4. Dotarliśmy wieczorem do wcześniej zarezerwowanego przytulnego hostelu w małej wiosce Getberget. Cisza, spokój, umiarkowana cena, miły gospodarz, wiejskie śniadanie z domowych wyrobów i noc bez ciemności dały przedsmak Skandynawii. Drugiego dnia ruszyliśmy na północny zachód w kierunku granicy norweskiej. Wspaniałe i puste drogi północnej Szwecji ciągnące się przez lasy, góry, wśród jezior, przez górskie rzeki szybko doprowadziły nas do miejscowości Mo i Rana w Norwegii.   Wczesnym wieczorem dotarliśmy do malowniczego kempingu Skogly, rozlokowaliśmy się w małym domku typu A (skandynawski standard:  łóżka bez pościeli, mała lodówka, stolik i krzesła, ogrzewanie elektryczne, maszynka do gotowania i podstawowe naczynia - w sam raz na krótki nocleg). W domkach A nie ma łazienek, ale nieopodal jest zawsze do dyspozycji budynek sanitarny z wszystkimi wygodami, dobrze wyposażoną kuchnią i pralkami. Piękna pogoda i wieczór bez ciemności pozwoliły zrobić krótką wycieczkę po okolicy. Głównym celem była łososiowa rzeka z cudownie przezroczystą wodą. Łososi nie widziałem, ale poznałem kilka zasad ich łapania. Podstawa to dezynfekcja całego sprzętu w specjalnych punktach ulokowanych w gospodarstwach okolicznych mieszkańców. Pierwsza noc na prawdziwej północy (30 km prze kołem polarnym) została przerwana zimnem. Temperatura spadła do 7 stopni i trzeba było uruchomić ogrzewanie.

Następnego ranka ruszyliśmy w kierunku koła polarnego. Po godzinie byliśmy na miejscu. 66 stopni 33 minuty szerokości geograficznej północnej przywitało nas fatalną jak przystało na północ pogodą. Wiatr, zimno i deszcz. Natychmiast schowaliśmy się w budynku Arctic Cirkle. W środku ciepło, duży sklep z pamiątkami i małe muzeum przyrodnicze. Kupiliśmy certyfikat przekroczenia koła i ruszyliśmy w dalsza drogę. Dotarliśmy do miejscowości Bognes i przeprawiliśmy się lokalnym promem na Lofoty. Rejs trwał godzinę i zaoszczędził dużo czasu. Na Lofoty można dotrzeć drogą przez Narwik - około 300 km. Wieczorem dotarliśmy na miejsce nad Gullesfjord. Tu mieliśmy zarezerwowany za pośrednictwem duńskiego biura DanCenter mały domek położony 20 m od wody. To najmniejszy i najtańszy domek z łódką i z silnikiem jaki udało mi się znaleźć w Internecie. Nie było to lokum luksusowe, ale z wszystkimi wygodami. Duży pokój, dodatkowo mały pokoik z łóżkiem, łazienka, kuchnia z wyposażeniem, zamrażarka w sąsiednim budynku, garaż dla wędkarzy przy samej wodzie i łódka 14 stopowa  z silnikiem 6 KM. Wszystkie te wygody za 370 Euro na tydzień, plus paliwo do łodzi i własne sprzątanie końcowe. Jak na norweskie warunki to całkiem przyzwoita cena. Znaleźliśmy się więc na środku archipelagu Lofoty-Vesteralen i 20 m od fjordu pełnego ryb. Takie usytuowanie zapewniło wygodne zwiedzanie cudownych okolic i łapanie ryb w każdych warunkach pogodowych. W pogodne dni wyruszaliśmy na wycieczki samochodowe po okolicy, a w dni deszczowe i w nocy podczas przypływu wyruszałem łódką na ryby. Rekordów wędkarskich nie miałem, ale nałapałem mnóstwo ryb (dorsze, czarniaki, rdzawce, plamiaki, brosmy, molwy, karmazyny i morszczuki). Obyło się bez bujania, fal i sztormów- bezpiecznie 200 metrów od domku,  na wodzie otoczonej malowniczymi górami. Wystarczyła prosta, zabrana z Polski echosonda by szybko zlokalizować ławice ryb i nałapać się do woli. Podczas tygodniowego pobytu udał się nam przejechać Lofoty wzdłuż i wszerz podziwiając cudowne krajobrazy, dotarliśmy do Narwiku i zwiedziliśmy muzeum wojny z licznymi pamiątkami poświęconymi  walczącym tu Polakom. Zaliczyliśmy też safari wielorybnicze  Arctic Whale Tours. To wspaniała, kilkugodzinna wyprawa na pełne morze uwieńczona oglądaniem wielorybów- kaszalotów, fok i rzadkich gatunków ptaków, w tym maskonurów. W organizacji dnia pomaga fakt,  że dzień trwa tu przez 24 godziny. Na wycieczki można wyruszać o każdej porze w zależności od stanu pogody.

Po tygodniowym pobycie i pożegnaniu z przemiłym i zawsze pomocnym gospodarzem Panem Fritzem Kristiansenem wyruszyliśmy w drogę powrotną. Po przeprawie promem do Bognes ruszyliśmy w kierunku miejscowości Bodo i tam wjechaliśmy na widokową drogę turystyczną RV17. Przepiękna droga widokowa wijąca się wzdłuż fjordów, po mostach między wyspami, przez tunele, z licznymi przeprawami promowymi. Pierwszą atrakcją po drodze były słynne prądy pływowe - tak zwane maelstromy. Zjawisko ogląda się w cieśninie Saltstraumen. Trzeba tu dotrzeć o ściśle określonej godzinie by podziwiać jak 400 mln m3 wody przepływa a prędkością 20 węzłów przez liczącą 150 m szerokości cieśninę. Drugą atrakcją na trasie był lodowiec Svartisen. By na niego dotrzeć zatrzymaliśmy się na dwie noce na kempingu Furoy. Zaplanowaliśmy całodniową wycieczkę na lodowiec. Trzeba było przeprawić się przez Hollandsfjord łodzią, przejść pieszo dookoła jeziora utworzonego z topniejącego lodu, by następnie wspiąć się po skałach w kierunku  jęzora lodowca.

Po dwóch nocach spędzonych na kempingu ruszyliśmy dalej drogą RV17. Zaliczyliśmy jeszcze dwie przeprawy promowe przekraczając na pokładzie jednego z nich koło polarne, Kapitan promu ogłasza ten moment przez głośniki. Po zjechaniu na ląd skierowaliśmy się na południe w kierunku wodospadu Laksfossen leżącego przy drodze E6. Słynie on ze skaczących łososi, które podążają w górę rzeki na tarło. Po wypatrzeniu kilku ryb w kipielach wodospadu skręciliśmy na wschód drogą 73 by po przedarciu się przez piękne góry wjechać  do szwedzkiego Laplandu. Wieczorem dotarliśmy do miejsca następnego noclegu na kempingu Tarnaby położonego nad piękną pstrągową rzeką. W cenie domku można otrzymać licencję wędkarską na kilkusetmetrowy odcinek rzeki przepływającej przez teren campingu. Rano spróbowałem szczęścia z muchówką. Niestety pstrąga na śniadanie nie zjadłem.

Następnego dnia rozpoczęliśmy dalszą drogę powrotną podziwiając zmieniające się krajobrazy północnej Szwecji. Wśród lasów, jezior, reniferów długa droga mijała bardzo szybko. Robiliśmy dużo przerw w podróży robiąc zdjęcia i podziwiając przyrodę z bardzo bliska. Po drodze mijaliśmy piękne miejsca postojowe ze stołami, ławkami, naprawdę przyzwoitymi toaletami i tablicami informującymi o okolicznych atrakcjach i możliwościach połowu ryb. Ostatni nocleg spędziliśmy w znanym już hostelu w Getberget, skąd udaliśmy się prosto na prom do Gdańska.

Podsumowując: północna Szwecja i Norwegia to cudowna kraina wspaniale przygotowana dla turystów. Jedną z największych, naszym zdaniem, zalet jest brak tłumów ludzi. Wszystkie atrakcje można podziwiać w ciszy i samotności. Idealne miejsce do odpoczynku od letnich upałów. Temperatura w lipcu 10 do 15ºC. Niestety nie jest tutaj tanio, ale przy odpowiedniej organizacji, a głównie  przez zabranie z Polski całego prowiantu, można koszty znacznie obniżyć. Idealnie byłoby podróżować z własnym domem na kołach. Mijaliśmy dziesiątki uroczych miejsc gdzie można było biwakować w cudownym miejscu całkowicie za darmo. CAMPER po tej wyprawie stał się naszym marzeniem i celem na najbliższe lata.

 

Piękno okolicy proszę podziwiać powiększając poniższe zdjęcia:

 

      

 

        

 

        

 

        

 

        

 

        

 

        

 

        

 

        

 

        

 

        

 

        

 

        

 

        

 

        

 

        

 

        

 

        

 

        

 

        

 

        

 

O inne szczegóły możesz zapytać kontaktując się ze mną:

e-mail

[Do góry]